Pokazywanie postów oznaczonych etykietą luftwaffe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą luftwaffe. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 31 marca 2025

Dla mnie bomba - z drugiej strony

 czyli

Jak to było od spodu?

 W poprzednich wpisach poświęconych bombom niemieckim zajmowaliśmy się już ich oznaczeniami barwnymi oraz pozostałymi nanoszonymi na bomby opisami; skoro jednak mniej więcej już znamy ogólny schemat oznakowania, wypada zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, mogący mieć na przykład znaczenie przy budowie modelu. Prezentowane były bowiem we wcześniejszych częściach oznaczenia nanoszone na bomby od góry, ewentualnie z boku. No a jak wyglądały bomby od spodu? Było-li i tam coś nanoszone?

Ano było - i to wcale niemało, a co miało zapewne związek ze sposobem obchodzenia się z bombami na lotniskach, które to bomby, szczególnie mniejszych wagomiarów, jak można wnioskować z dostępnych zdjęć, po prostu wcale często nie spoczywały starannie w skrzyniach czy na paletach, a radośnie przewalały się po ziemi, leżąc w dowolnym położeniu. Stąd też oznaczenia bomby nanoszone też były po dwóch stronach korpusu, aby umożliwić jej identyfikację w praktycznie każdej sytuacji..

Spójrzmy więc na poniższy rysunek, prezentujący ponadto - co zauważyć wypada - kolory szarobeżowy RAL 7027 i żółty RAL 1006 w wierniejszym niż w poprzednich wpisach przybliżeniu. Natomiast ciemnoszary RAL 7021 został jednak nieco rozjaśniony dla zachowania czytelności rysunku. Przy okazji pozwala też ów rysunek zwizualizować sobie wzajemny stosunek wielkości najpopularniejszych bomb wagomiarów 50, 250 i 500 kg.


 Zatem, powtarzając się cokolwiek z poprzednich wpisów, na pierwszy ogień weźmy bombę SC 50 J/A w malowaniu szarobeżowym RAL 7027 stosowanym od 1 sierpnia 1942. Patrząc od dzioba na górną powierzchnię bomby widzimy zatem: kod materiału wybuchowego, czarna liczba 14 (odlewany trotyl) wysokości 40 mm, następnie czarne (typowo dla beżowych bomb) oznaczenie typu zapalnika ElAZ (25) - cyfra 25 wysokości 32 mm w czarnym kółku o średnicy zewnętrznej 60 mm i grubości kreski 5 mm. Za uchem do zawieszenia bomby umieszczone zostało czarne oznaczenie typu bomby, tu w skrótowej postaci JA (wysokości 40/25 mm) i wreszcie na końcu rzymskie oznaczenie klasy jakościowej bomby I, wysokości, tradycyjnie, 80 mm. Na stożku ogonowym - kolorystyczne oznaczenie bomby klasy SC w postaci żółtych pasów (RAL 1006) szerokości 40 mm pomiędzy statecznikami. Na rzucie poniżej pokazana jest ta sama bomba w widoku z dołu - i z tej strony powtórzone na niej zostały wszystkie oznaczenia za wyjątkiem zapalnika - czyli kod materiału wybuchowego, typ bomby i jej klasa jakościowa.

Na drugim przykładzie pokazana jest podręcznikowa postać bomby SC 250 L2 w ciemnoszarym malowaniu RAL 7021 obowiązującym do końca lipca 1942. W odległości 175 mm od wierzchołka bomby naniesiony jest kod materiału wybuchowego, czarna liczba 13 (Fp 60/40 - amatol 60/40) wysokości 40 mm, następnie białe (jak to na ciemnoszarej bombie) oznaczenie zapalnika ElAZ (55) - liczba 55 wysokości 32 mm w kółku o średnicy zewnętrznej 60 mm i grubości kreski 5 mm. Pomiędzy gniazdami zapalników zlokalizowane jest oznaczenie typu bomby w postaci C 250 L2, wysokości 40/25 mm i wreszcie oznaczenie klasy jakościowej bomby, rzymskie I, wysokości 80 mm. Na stożku ogonowym - tradycyjnie cztery żółte pasy szerokości 40 mm. W widoku z dołu - powtórzone oznaczenia materiału wybuchowego oraz typu i klasy jakościowej bomby.

No wreszcie na przykładzie ostatnim, SC 500 L ponownie w formalnym schemacie oznakowania z roku 1942, tutaj znów szarobeżowym kolorze RAL 7027 obowiązującym od 1 sierpnia 1942. Zatem, ponownie - czarne oznaczenie typu materiału wybuchowego 13, wysokości 40 mm i w odległości 175 mm od wierzchołka korpusu, dalej czarne oznaczenie 25 typu zapalnika (ElAZ 25) - 25 w kółku, wymiary jak poprzednio - cyfry wysokości 32 mm w kółku średnicy 60 mm i grubości kreski 5 mm. Wreszcie zaś pomiędzy uchem nośnymi i tylnym gniazdem zapalnika - oznaczenie typu bomby w postaci czarnego C 500 L wysokości 64 mm i czarna klasa jakościowa bomby I, wysokości 80 mm. Na stożku ogonowym - żółte pasy szerokości 40 mm. W widoku z dołu powtórzone mamy tradycyjnie wszystkie oznaczenia za wyjątkiem zapalnika.

Ot, taka krótka zapchajdziura, choć może i poruszająca istotną kwestię... Ale najważniejsze zagadki i tajemnice kolorystyki niemieckich bomb są wciąż jeszcze przed nami. 

Powiązane wpisy:

Część 1: Oznaczenia kolorystyczne bomb Luftwaffe.

Część 2: Szczegóły oznaczeń bomb niemieckich.

Część 3: Oznaczenia betonowych bomb odłamkowych SBe.

Niemieckie bomby do zwalczania okrętów podwodnych - budowa i oznakowanie.

 

poniedziałek, 6 marca 2023

No to chlup, jeszcze raz!

czyli

Na drugie nóżkie!

Czas jakiś temu pochyliliśmy się na chwilę nad wcale ciekawym tematem niemieckich zapalników hydrodynamicznych do amunicji lotniczej kalibru 2 cm. Jak się okazało, temat ten daleki był od wyczerpania, i zapalniki hydronamiczne znalazły w arsenale Luftwaffe jeszcze jedno nader ciekawe zastosowanie. Ale zacznijmy od początku... A raczej od jeszcze jednego nawiązania.

W artykule o kolorystyce pocisków ciężkiego Flaku wspomniany został interesujący konceptualnie przeciwlotniczy szrapnel zapalający 8,8 cm Br. Schrgr. Flak (w pełnym brzmieniu 8,8 cm Brandschrapnellgranat Flak), który - co za zaskoczenie - będzie nas teraz ponownie do pewnego stopnia interesował, więc przyjrzyjmy mu się znów, może tym razem podpierając się nawet rysunkiem.

Korpus pocisku posiadał charakterystyczną dla szrapneli budowę dwuczęściową – w tylną, cylindryczną część pocisku wkręcona była ostrołukowa część głowicowa, zwieńczona mocowanym na gwint M50x3 głowicowym zapalnikiem czasowym Zt.Z. S.30 kurz. Centralnie wewnątrz głównej części korpusu osadzony był samolikwidator, składający się w przedniej części z rury stalowej mieszczącej pięć cylindrycznych ziaren materiału wybuchowego, zespawanej w tylnej części z rurą o większej średnicy mieszczącą kolejne dwa ziarna. Przednia rura zamknięta była od przodu wkręconym perforowanym kapturkiem, pod którym znajdowało się prochowe ziarno opóźniające. W tylnej części korpusu, wokół cylindra samolikwidatora, zlokalizowany był ładunek wyrzucający, powyżej którego umieszczony był masywny wyrzutnik, oparty z tyłu o występ skorupy pocisku i  otaczający korpus samolikwidatora. Przed wyrzutnikiem, wokół samolikwidatora,znajdowały się lotki zapalające, rozmieszczone w trzech warstwach oddzielonych blaszanymi przekładkami.

Po zadziałaniu zapalnika Zt.Z. S/30 kurz następował zapłon ziaren czarnego prochu. Płomień przekazywany był następnie do trzech rurek ogniowych, poprzez umieszczone na końcach których ziarna prochowe dostawał się do ładunku wyrzucającego. Zapłon ładunku powodował wypchnięcie wyrzutnika, który, za pośrednictwem rurek ogniowych i tarczy, w której były z przodu osadzone, wyrywał z korpusu pocisku jego przednią, ostrołukową część, wyrzucając zarazem na zewnątrz lotki. Po wyrzuceniu lotek opóźniacz prochowy inicjował ładunek samolikwidatora, rozrywając korpus pocisku. Czyli tak to mniej więcej działało - jak zwykły szrapnel, tyle że o konstrukcji skomplikowanej nieco obecnością zlokalizowanego osiowo samolikwidatora i uporządkowanym rozmieszczeniem lotek.

Ale do rzeczy, czyli zawartości.. Szrapnel przenosił z początku 72 lotki zapalające typu FAZ 51 (który to skrót rozszyfrować można niechybnie jako Füllkörper mit Aufschlagzünder 51), o średnicy 15 mm i wysokości 29 mm. Był to - jak widzimy w prawym dolnym rogu rysunku powyżej - prosty stalowy cylinderek wypełniony kompozycją zapalającą (mieszanina głównie azotanu baru, magnezu i aluminium), w przedniej części zamknięty zapalnikiem w postaci stalowego korka mieszczącego spłonkę zapalającą, a przed nią iglicę z membraną. Prościej się nie dało - tym niemniej całość działała słabo, głównie z racji na niestabilność lotek, skutkującą, przy bocznych uderzeniach, dużą liczbą niewypałów. I w ten zresztą sposób alianci dowiedzieli się wiosną 1944 o istnieniu nowej broni - gdy wracający z nalotu B-17 przywiózł niewybuchy dwóch lotek, którymi został trafiony. No ale to tak na marginesie, one wcale nas tu nie interesują.

W związku z niespecjalnie imponującą skutecznością lotek FAZ 51, prowadzone były prace nad nowej konstrukcji, stabilnymi aerodynamicznie lotkami - i w styczniu 1945 zmodyfikowany szrapnel konstrukcji Rheinmetall-Borsig z lotkami FK 44 wyposażonymi właśnnie w zapalnik hydrodynamiczny, działający po wpadnięciu lotki do zbiornika paliwa,  uznany został za udany, w miesiącu następnym będąc skierowanym do produkcji. Jak to jednak u Niemców w tym czasie już było, mimo iż zakładano całkowite przestawienie produkcji brandschrapnelli kalibrów 8,8 cm i 12,8 cm na lotki FK 44 (a nawet na ich użycie w rakietach przeciwlotniczych 21 cm), nie można było póki co liczyć na ich znaczniejsze dostawy, a i zużycie już posiadanych zasobów lotek FAZ 51 nastąpić jeszcze miało w amunicji 8,8 cm. Dodajmy do tego jeszcze konieczność zrezygnowania z wyposażania pocisków w samolikwidatory, wynikłą z braku rur odpowiednich do produkcji korpusów tychże samolikwidatorów, i mamy pełnię obrazu przodującego niemieckiego przemysłu zbrojeniowego ostatnich miesięcy wojny.

No ale wróćmy do tematu głównego naszych rozważań, czyli samej nowej konstrukcji lotki i jej zapalnika.

Na rysunku powyżej podziwiać możemy lotkę FK 44 (znaną alternatywnie, zgodnie z jej konstrukcją, jako FHyZ, ergo Füllkörper mit hydraulischem Zünder) w dwóch postaciach - po lewej z jakiegoś tam sobie rysunku fabrycznego, po prawej - z faktycznie istniejącej wersji. Różnice między nimi są, jak widać, dość formalne - sprowadzają się do proporcji całości i sposobu rozwiązania konstrukcji zespołu iglicy wraz z membraną. 

W przedniej części lotki mamy zatem masywny korpus zapalnika (zapewniający niechybnie także korzystne z punktu widzenia stateczności położenie środka masy całości), o konstrukcji praktycznie nam już znanej z amunicji 20 mm. W przedniej części zapalnika wykonane są teraz trzy skośne, skierowane do przodu pod kątem około 45 stopni kanały (średnicy w obu przykładach odpowiednio 2 i 2,3 mm), zbiegające się w centralnej komorze zamkniętej od tyłu membraną z osadzoną w niej iglicą (w prawym przypadku membrana wykonana była z plastiku, a iglica z aluminium). Membrana podparta jest od tyłu tulejką dystansową, a całość zapalnika zamyka spłonka inicjująca wyglądająca cokolwiek jak pomniejszona Sprengkapsel Duplex. Warto zwrócić uwagę, że w tym przypadku, lotki szrapnelowej, zapalnik jest nieuzbrajający się i nie posiada żadnej zewnętrznej osłony.

Tylną część lotki stanowi szpulkowatej formy stalowy korpus wypełniony mieszaniną pentrytu z aluminium i woskiem, zamocowany na zapalniku poprzez zaciśnięcie w czterech miejscach. Całość, w połączeniu z masywną częścią głowicową, gwarantowała lotce należytą stateczność w locie, niezbędną przecież do niezawodnego zadziałania zapalnika hydrodynamicznego - i tak też zresztą lotki te były określone w jednym z niemieckich dokumentów, w odróżnieniu od FAZ 51 jako "stabilne aerodynamicznie". Co do skuteczności samych lotek FK 44 i ich skutecznego zasięgu - próżno, niestety, szukać informacji...

Całość miała15 mm średnicy i 40 mm długości. Dla lepszego zwizualizowania tej wielkości na powyższym obrazku FK 44 zestawione zostały z najzwyklejszym przeciwpancernym pociskiem karabinowym kalibru 7,92 mm. Małe, ale sprytne, co?

środa, 2 czerwca 2021

Drżyjcie, okręty podwodne!

 czyli

Bomby głębinowe Luftwaffe?!

Zdziwienie niejakie u światłych pasjonatów lotnictwa budzić może fakt, że niemieckie lotnictwo doby 2. wojny światowej nie posiadało najwyraźniej na uzbrojeniu bomb głębinowych przeznaczonych do zwalczania zanurzonych okrętów podwodnych. Jakże to tak? To jak taki okręt się zanurzył, to był już bezpieczny i mógł mu nieszczęsny Flieger co najwyżej nieprzystojny gest z kabiny pokazać?

Otóż - nie było aż tak źle, acz sprawę rozwiązano w sposób cokolwiek banalny... A może i niebanalny. 

W roli lotniczych bomb głębinowych używać można było bowiem zmodyfikowanych najzwyklejszych bomb lotniczych SC 50, SD 70 i SC 250, a także specjalnych, dedykowanych do roli głębinowej odmian bomb SC 50 i SC 250 elaborowanych trialenem 106, których to używać wolno było wyłącznie w tym celu. W przypadku głębinowej odmiany SC 250 jej produkcję rozpoczęto - czy rozpocząć miano - w grudniu 1942, czy natomiast produkowano ostatecznie także głębinowe SC 50, pozostaje dla mnie kwestią, póki co, otwartą. Instrukcje z końca roku 1942 wzmiankują bowiem zarówno dedykowane bomby głębinowe SC 50 J/A Trialen, jak i SC 250 J/A Trialen. W kwietniu roku 1943 mowa jest już jednak jeno o dedykowanych bombach SC 250 elaborowanych trialenem oraz o adaptacji do roli głębinowej zwykłych bomb SC 50, SD 70 i SC 250, a o trialenowych SC 50 nie ma ani słowa. Albo więc z wytwarzania głębinowej odmiany SC 50 w międzyczasie zrezygnowano, albo też w ogóle nie weszła ona do produkcji, a instrukcje drukowano w roku 1942 cokolwiek na wyrost.

Na czym modyfikacja taka - czy w ogóle taka bomba głębinowa - polegała? 

Zacznijmy od rzeczy najistotniejszej - zapalnika. W bombach głębinowych stosowano bowiem zapalnik ElAZ (38), który był specyficznym zapalnikiem przeznaczonym do użycia z bombami burzącymi wyposażonymi w pierścień balistyczny przeciwko statkom handlowym, zarówno z lotu nurkowego, jak i horyzontalnego. W przypadku tego ostatniego, zapalnik ładowany był przed zrzutem prądem o napięciu 150 V i przy nastawie na działanie natychmiastowe (oV) działał ze zwłoką 0,05 s, a w przypadku nastawy na ze zwłoką (mV) - ze zwłoką 0,2 s. Ponadto - i to interesuje nas tu najbardziej - gdy bomba nastawiona na działanie ze zwłoką zrzucona zostawała z wysokości powyżej 20 m (co było minimalną wysokością gwarantującą uzbrojenie się zapalnika, przekładającą się na czas lotu 2 s), ale poniżej 170 m, czyli spadała krócej niż 6-8 s, nie następowało jeszcze naładowanie kondensatora zapłonowego obwodu mV i zapalnik działał w dodatkowym trybie Vz (czyli Verzugszündart, opóźnionego zapłonu) skutkującym zwłoką 5 s. 

W przypadku bomby SC 50 i SD 70 zapalnik powodował wtedy w wodzie wybuch na głębokości 12-18 m, a w przypadku bomby SC 250 - ok. 19 m, lub, jak kto woli, 15-25 m. Bomb nie należało przy tym zrzucać z wysokości poniżej 50 m i przy prędkości powyżej 300 km/h, jako że przekroczenie tych wartości groziło zrykoszetowaniem bomby od powierzchni wody. No i - jak wspomnieliśmy - zrzut z wysokości powyżej 170 m powodował już włączenie w zapalniku zwłoki 0,2 s, wobec czego całkowity zakres użytecznych wysokości zrzutu bomby przeciwko zanurzonemu okrętowi podwodnemu zawierał się w przedziale 50-170 m (acz w połowie 1942 wspomniano, nie wiedzieć czemu, nawet 20 m - może sugerując się działaniem zapalnika).

Ale to jeszcze i nie wszystko - bo i same bomby podlegały zmianom. Dostarczane wszak były, także w tej wersji dedykowanej do roli głębinowej, jako zwykłe kompletne bomby, ale - przypadku poziomego podwieszenia bomby głębinowej pod samolotem demontowano z niej całkowicie usterzenie, pozostawiając jedynie sam korpus. Natomiast w przypadku pionowego podwieszania bomby (np. w samolocie He 111) oprócz przekręcenia ucha nośnego w gniazdo na wierzchołku bomby konieczne było jeszcze skrócenie usterzenia. Dla bomb SC 50 i SD 70, także głębinowych SC 50 J/A Trialen, całe usterzenie obciąć należało w odległości 80 mm od przedniej krawędzi stożka ogonowego, albo, inaczej mierząc, 330 mm od tylnej krawędzi usterzenia, tak, aby całkowita długość bomby wyniosła ok. 760 mm (wobec 1091 mm jej długości standardowej). 


 Jak zatem takie bomby głębinowe mogły w praktyce wyglądać? Tu uwaga jeneralna - z racji na praktycznie całkowity brak znanych mi materiałów ikonograficznych, wszystkie ich przedstawienia w tym wpisie są li tylko rekonstrukcjami opartymi o opisy tekstowe. Na powyższym rysunku widzimy zatem od góry -  standardową bombę SC 50 J/A, potem bombę głębinową na bazie SC 50 J/A w konfiguracji do podwieszenia poziomego, tj bez usterzenia, za to z pierścieniem balistycznym (o którego problemie będzie jeszcze mowa niżej), wreszcie bombę głębinową SC 50 J/A w wariancie do podwieszenia pionowego, a więc z obciętym usterzeniem. Zaznaczyć tu wszak trzeba, że różne wersje bomb SC 50 różniły się długością i kształtem tylnej części skorupy (normalnie ukrytej przed okiem ciekawskich pod stożkiem ogonowym) - więc np. nie zawsze wystawałaby ona spod przyciętego usterzenia.

Natomiast w roku 1943 w zwykłych bombach SC 250 adaptowanych do roli bomb głębinowych - usterzenie skrócić należało obcinając je ok. 120 mm od przedniej krawędzi stożka ogonowego, tak aby całkowita długość bomby wyniosła ok. 1127 mm (miast 1638 mm). Natomiast w dedykowanych bombach głębinowych SC 250 J/A Trialen (cięższych na skutek takiego wypełnienia o 15 kg w porównaniu do bomb standardowych) usterzenia skracane być miały o 450 mm - co skutkowało długością bomby wynoszącą ok. 1188 mm. I tu uwaga, typowe dla Niemców zamieszanie - otóż w końcu roku 1942 dla bomb głębinowych SC 250 J/A Trialen przewidziane było skrócenie usterzenia o 510 mm (a nie 450 mm jak w 1943) - co odpowiadało właśnie jego przycięciu 120 mm od początku stożka ogonowego, jak zalecano w 1943 dla bomb zwykłych. Jest bajzel? Jawohl, jest, można zdobywać lebensraum!


 Na rysunku powyższym widzimy na górze standardową bombę SC 250 J/A. Poniżej bomba głębinowa na bazie tejże SC 250 J/A, w wersji do zawieszenia poziomego i z pierścieniem balistycznym. Następnie - dwie wersje bomby głębinowej SC 250 J/A do zawieszenia pionowego - z usterzeniem skróconym o 510 mm i o 450 mm.  Tu znów uwaga generalna - różne wersje bomb SC 250 również różniły się konstrukcją, kształtem i wymiarami butelkowatej tylnej części skorupy, a także sposobem montażu na niej usterzenia - np. za pomocą jednego, a nie dwóch, rzędów śrub - więc ta akurat część mogła wyglądać różnie. Tu też nasunąć się może niejakie podejrzenie. że w przypadku bomb głębinowych SC 250 J/A Trialen skracanie usterzenia o 450 mm, a nie 510 mm, wynikać mogło właśnie z konstrukcji tylnej części bomby (jak widać na ilustracji, nie ma wtedy problemu z tylnym rzędem śrub), acz z kolei dla zwykłych SC 250 J/A przecież teoretycznie nadal obowiązywało 510 mm. Nie należy próbować zrozumieć.

Wszelakie takie zmiany czy demontaż usterzenia nie miały w każdym razie wpływu na balistykę bomby przy zrzutach poniżej 180-200 m (odpowiednio dla SC 250 i SC 50). Narożniki obciętego usterzenia wymagały jeno zaokrąglenia, aby uniknąć uszkodzenia wyrzutnika; a w przypadku obcinania usterzenia palnikiem - czynić to należało po jego zdemontowaniu z korpusu bomby.

Jak logika by wskazywała, i jak widać na bodaj jedynym zdjęciu, które udało mi się znaleźć, a o czym zgodnie milczą znane mi instrukcje, bomby w roli głębinowej wyposażano przynajmniej czasami także w dokręcane pierścienie balistyczne, zmniejszające ryzyko ich rykoszetowania - choć może nie było to obligatoryjne. Tym niemniej, z racji na brak - póki co - jakiejkolwiek szerszej dokumentacji ikonograficznej czy źródeł pisanych kwestię tę pozostawić musimy sobie jako otwartą.

Jeśli chodzi o większe podrobności (he he), a konkretnie naszą ulubioną kwestię oznaczeń - dedykowane bomby głębinowe elaborowane były, jak wspomniano, trialenem 106 -  czyli mieszaniną w składzie 25% heksogenu, 50% trotylu i 25% aluminium, wobec czego niosły na części głowicowej kod materiału wybuchowego 106, ponadto opisane były odpowiednio, jak to bomby, kolorem czarnym, dla bomby SC 50 - JA Trialen, czcionką wysokości 40/25 mm w odległości 425 mm od wierzchołka bomby czy też dla bomby SC 250 - C 250 JA Trialen, czcionką wysokości 40/25 mm, ok. 670 mm od wierzchołka. Na bokach korpusu naniesione były dodatkowo czarne napisy Nur als Wasserbombe verwenden! (Używać tylko jako bombę głębinową!) wysokości 15 mm w przypadku SC 50 i 20 mm w przypadku SC 250. I co ciekawe - bomba głębinowa SC 250 JA Trialen oznaczona była na stożku ogonowym czterema wzdłużnymi żółtymi pasam, jak zwykła SC 250 - a w przeciwieństwie do elaborowanych trialenem bomb przeznaczonych do atakowania celów nawodnych, ozdobionych żółtymi statkami. Dodatkowo na usterzeniu nanoszone były kreski oznaczające miejsce jego obcięcia - a zatem 330 mm od tyłu na bombie SC 50 i o 450 mm od tyłu na bombie SC 250, a także odpowiednia instrukcja, w przypadku SC 250 o treści: Leitwerke bei Horizontalaufhӓngung abschrauben, bei Vertikalaufhӓngung um 450 mm kürzen (Usterzenia odkręcić przy podwieszaniu poziomym, przy podwieszaniu pionowym skrócić o 450 mm).

Spróbujmy zatem, na bazie takiej teoretycznej wiedzy i z braku - póki co - dokumentacji graficznej, zrekonstruować prawdopodobny wygląd oznaczeń bomb głębinowych.

Na rysunku górnym widzimy powyżej standardową bombę SC 50 J/A w malowaniu z lat 1942/43 - jako porównanie. Widzimy zatem, od dziobu jadąc, kod materiału wybuchowego 14 (trotyl) wysokości 40 mm, oznaczenie zapalnika ElAZ (25) - czcionka wysokości 32 mm w kółku o średnicy zewnętrznej 60 mm i grubości linii 5 mm, oznaczenie typu bomby JA czcionką wysokości 40/25 mm i oznaczenie klasy jakościowej bomby I wysokości 80 mm. No i na stożku ogonowym - żółty pas szerokości 40 mm oznaczający bombę burzącą typu SC. Przerobiona na bombę głębinową różniłaby się zapewne zmianą oznaczenia zapalnika na (38), demontażem lub obcięciem usterzenia i ewentualnym montażem pierścienia balistycznego na dziobie.

Poniżej - dedykowana bomba głębinowa SC 50 J/A Trialen, ze wspomnianym wcześniej zastrzeżeniem do jej istnienia w ogóle, przedstawiona w konfiguracji do zawieszenia poziomego, bez usterzenia, a z pierścieniem balistycznym. A zatem analogicznie - kod materiału wybuchowego 106, oznaczenie zapalnika ElAZ (38), typ bomby JA Trialen i klasa jakościowa bomby I. Na boku korpusu napis Nur als Wasserbombe verwenden! wysokości 15 mm.

Teraz widzimy z kolei próbę rekonstrukcji oznaczeń bomby głębinowej SC 250. Na początek - klasyczna SC 250 J/A, prezentująca od dziobu, kod materiału wybuchowego 14 wysokości 40 mm, oznaczenie zapalnika ElAZ (25) - czcionka wysokości 32 mm w kółku o średnicy zewnętrznej 60 mm i grubości linii 5 mm, oznaczenie typu bomby C 250 JA czcionką wysokości 40/25 mm i oznaczenie klasy jakościowej bomby I wysokości 80 mm, no i żółty pas na stożku ogonowym. Modyfikacja jej do roli bomby głębinowej pociągnęłaby niechybnie zmiany analogiczne jak dla SC 50. 

Poniżej - bomba głębinowa SC 250 J/A Trialen, pokazana tym razem w konfiguracji do zawieszenia pionowego, z usterzeniem skróconym o 450 mm i znów z ewentualnym pierścieniem balistycznym. A zatem analogicznie - kod materiału wybuchowego 106, oznaczenie zapalnika ElAZ (38), typ bomby C 250 JA Trialen, klasa jakościowa bomby I, a na usterzeniu - resztka żółtego pasa. Na boku korpusu znów napis Nur als Wasserbombe verwenden!, acz tym razem wysokości 20 mm.

Na koniec wspomnieć jeszcze wypada, że zwalczanie zanurzonych okrętów podwodnych za pomocą konwencjonalnych bomb burzących nie było tu żadnym novum, tajną bronią, ani też przebłyskiem osobliwego germańskiego geniuszu. Już bowiem wydany w 1940 roku radziecki podręcznik Taktyka lotnictwa w swej tabeli o cokolwiek rozwlekłym tytule Tablica działania rażącego bomb lotniczych (wg danych zagranicznych) przewiduje w poświęconej okrętom podwodnym rubryce ich atakowanie za pomocą bomb burzących o wagomiarze 100 kg, które - wg tabeli - miałyby w tym wypadku promień skutecznego rażenia wynoszący 4 m i zdolne byłyby topić okręty podwodne na głębokości 50-75 m. Ciekawe jeno, z jakiego kraju pochodziły w tym przypadku te "dane zagraniczne" - w przypisie do tabeli podane są jako źródła dwie pozycje radzieckie oraz Revue de l’Armée de l’air z lat 1936-38 - może zatem to ustalenia francuskie. Niemcy, w każdym razie, stukilogramowymi bombami w tym okresie nie dysponowali (choć wcześniej mieli choćby takie PuWy).

Powiązane wpisy:

Część 1: Oznaczenia kolorystyczne bomb Luftwaffe.

Część 2: Szczegóły oznaczeń bomb niemieckich.

Część 3: Oznaczenia betonowych bomb odłamkowych SBe.

Część 4: Oznaczenia nanoszone na spodnich stronach bomb.