poniedziałek, 6 marca 2023

No to chlup, jeszcze raz!

czyli

Na drugie nóżkie!

Czas jakiś temu pochyliliśmy się na chwilę nad wcale ciekawym tematem niemieckich zapalników hydrodynamicznych do amunicji lotniczej kalibru 2 cm. Jak się okazało, temat ten daleki był od wyczerpania, i zapalniki hydronamiczne znalazły w arsenale Luftwaffe jeszcze jedno nader ciekawe zastosowanie. Ale zacznijmy od początku... A raczej od jeszcze jednego nawiązania.

W artykule o kolorystyce pocisków ciężkiego Flaku wspomniany został interesujący konceptualnie przeciwlotniczy szrapnel zapalający 8,8 cm Br. Schrgr. Flak (w pełnym brzmieniu 8,8 cm Brandschrapnellgranat Flak), który - co za zaskoczenie - będzie nas teraz ponownie do pewnego stopnia interesował, więc przyjrzyjmy mu się znów, może tym razem podpierając się nawet rysunkiem.

Korpus pocisku posiadał charakterystyczną dla szrapneli budowę dwuczęściową – w tylną, cylindryczną część pocisku wkręcona była ostrołukowa część głowicowa, zwieńczona mocowanym na gwint M50x3 głowicowym zapalnikiem czasowym Zt.Z. S.30 kurz. Centralnie wewnątrz głównej części korpusu osadzony był samolikwidator, składający się w przedniej części z rury stalowej mieszczącej pięć cylindrycznych ziaren materiału wybuchowego, zespawanej w tylnej części z rurą o większej średnicy mieszczącą kolejne dwa ziarna. Przednia rura zamknięta była od przodu wkręconym perforowanym kapturkiem, pod którym znajdowało się prochowe ziarno opóźniające. W tylnej części korpusu, wokół cylindra samolikwidatora, zlokalizowany był ładunek wyrzucający, powyżej którego umieszczony był masywny wyrzutnik, oparty z tyłu o występ skorupy pocisku i  otaczający korpus samolikwidatora. Przed wyrzutnikiem, wokół samolikwidatora,znajdowały się lotki zapalające, rozmieszczone w trzech warstwach oddzielonych blaszanymi przekładkami.

Po zadziałaniu zapalnika Zt.Z. S/30 kurz następował zapłon ziaren czarnego prochu. Płomień przekazywany był następnie do trzech rurek ogniowych, poprzez umieszczone na końcach których ziarna prochowe dostawał się do ładunku wyrzucającego. Zapłon ładunku powodował wypchnięcie wyrzutnika, który, za pośrednictwem rurek ogniowych i tarczy, w której były z przodu osadzone, wyrywał z korpusu pocisku jego przednią, ostrołukową część, wyrzucając zarazem na zewnątrz lotki. Po wyrzuceniu lotek opóźniacz prochowy inicjował ładunek samolikwidatora, rozrywając korpus pocisku. Czyli tak to mniej więcej działało - jak zwykły szrapnel, tyle że o konstrukcji skomplikowanej nieco obecnością zlokalizowanego osiowo samolikwidatora i uporządkowanym rozmieszczeniem lotek.

Ale do rzeczy, czyli zawartości.. Szrapnel przenosił z początku 72 lotki zapalające typu FAZ 51 (który to skrót rozszyfrować można niechybnie jako Füllkörper mit Aufschlagzünder 51), o średnicy 15 mm i wysokości 29 mm. Był to - jak widzimy w prawym dolnym rogu rysunku powyżej - prosty stalowy cylinderek wypełniony kompozycją zapalającą (mieszanina głównie azotanu baru, magnezu i aluminium), w przedniej części zamknięty zapalnikiem w postaci stalowego korka mieszczącego spłonkę zapalającą, a przed nią iglicę z membraną. Prościej się nie dało - tym niemniej całość działała słabo, głównie z racji na niestabilność lotek, skutkującą, przy bocznych uderzeniach, dużą liczbą niewypałów. I w ten zresztą sposób alianci dowiedzieli się wiosną 1944 o istnieniu nowej broni - gdy wracający z nalotu B-17 przywiózł niewybuchy dwóch lotek, którymi został trafiony. No ale to tak na marginesie, one wcale nas tu nie interesują.

W związku z niespecjalnie imponującą skutecznością lotek FAZ 51, prowadzone były prace nad nowej konstrukcji, stabilnymi aerodynamicznie lotkami - i w styczniu 1945 zmodyfikowany szrapnel konstrukcji Rheinmetall-Borsig z lotkami FK 44 wyposażonymi właśnnie w zapalnik hydrodynamiczny, działający po wpadnięciu lotki do zbiornika paliwa,  uznany został za udany, w miesiącu następnym będąc skierowanym do produkcji. Jak to jednak u Niemców w tym czasie już było, mimo iż zakładano całkowite przestawienie produkcji brandschrapnelli kalibrów 8,8 cm i 12,8 cm na lotki FK 44 (a nawet na ich użycie w rakietach przeciwlotniczych 21 cm), nie można było póki co liczyć na ich znaczniejsze dostawy, a i zużycie już posiadanych zasobów lotek FAZ 51 nastąpić jeszcze miało w amunicji 8,8 cm. Dodajmy do tego jeszcze konieczność zrezygnowania z wyposażania pocisków w samolikwidatory, wynikłą z braku rur odpowiednich do produkcji korpusów tychże samolikwidatorów, i mamy pełnię obrazu przodującego niemieckiego przemysłu zbrojeniowego ostatnich miesięcy wojny.

No ale wróćmy do tematu głównego naszych rozważań, czyli samej nowej konstrukcji lotki i jej zapalnika.

Na rysunku powyżej podziwiać możemy lotkę FK 44 (znaną alternatywnie, zgodnie z jej konstrukcją, jako FHyZ, ergo Füllkörper mit hydraulischem Zünder) w dwóch postaciach - po lewej z jakiegoś tam sobie rysunku fabrycznego, po prawej - z faktycznie istniejącej wersji. Różnice między nimi są, jak widać, dość formalne - sprowadzają się do proporcji całości i sposobu rozwiązania konstrukcji zespołu iglicy wraz z membraną. 

W przedniej części lotki mamy zatem masywny korpus zapalnika (zapewniający niechybnie także korzystne z punktu widzenia stateczności położenie środka masy całości), o konstrukcji praktycznie nam już znanej z amunicji 20 mm. W przedniej części zapalnika wykonane są teraz trzy skośne, skierowane do przodu pod kątem około 45 stopni kanały (średnicy w obu przykładach odpowiednio 2 i 2,3 mm), zbiegające się w centralnej komorze zamkniętej od tyłu membraną z osadzoną w niej iglicą (w prawym przypadku membrana wykonana była z plastiku, a iglica z aluminium). Membrana podparta jest od tyłu tulejką dystansową, a całość zapalnika zamyka spłonka inicjująca wyglądająca cokolwiek jak pomniejszona Sprengkapsel Duplex. Warto zwrócić uwagę, że w tym przypadku, lotki szrapnelowej, zapalnik jest nieuzbrajający się i nie posiada żadnej zewnętrznej osłony.

Tylną część lotki stanowi szpulkowatej formy stalowy korpus wypełniony mieszaniną pentrytu z aluminium i woskiem, zamocowany na zapalniku poprzez zaciśnięcie w czterech miejscach. Całość, w połączeniu z masywną częścią głowicową, gwarantowała lotce należytą stateczność w locie, niezbędną przecież do niezawodnego zadziałania zapalnika hydrodynamicznego - i tak też zresztą lotki te były określone w jednym z niemieckich dokumentów, w odróżnieniu od FAZ 51 jako "stabilne aerodynamicznie". Co do skuteczności samych lotek FK 44 i ich skutecznego zasięgu - próżno, niestety, szukać informacji...

Całość miała15 mm średnicy i 40 mm długości. Dla lepszego zwizualizowania tej wielkości na powyższym obrazku FK 44 zestawione zostały z najzwyklejszym przeciwpancernym pociskiem karabinowym kalibru 7,92 mm. Małe, ale sprytne, co?

środa, 28 września 2022

Oznaczenia kolorystyczne niemieckiej amunicji lądowej kalibru 2 cm

czyli

Oszczędnie, a mętnie

Skoro zajmowaliśmy się już kolorystyką niemieckich bomb lotniczych, amunicji ciężkiej artylerii przeciwlotniczej i amunicji pokładowej broni lufowej, kolej przyszła nieuchronnie na lekką lądową artylerię kalibru 2 cm - zarówno przeciwlotniczą (2 cm Flak), jak i czołgową (2 cm Kw.K.) - co ciekawe oznaczaną niejednokrotnie inaczej od amunicji większych kalibrów (nawet już 3,7 cm).

No, ale do rzeczy. Tradycyjnie oraz podobnie, jak i w przypadku innych rodzajów amunicji, pocisk kalibru 2 cm malowany był na kolor odpowiadający jego rodzajowi, na który nanoszone były ewentualne dalsze oznaczenia.

A zatem, od lewej:
  • Granaty (Sprgr.) - kolor żółty 23 RAL 840 B2 czyli RAL 1006;
  • Pociski przeciwpancerne (Pzgr.), oficjalnie ujęte jako pociski o utwardzanych skorupach - kolor czarny;
  • Pociski przeciwpancerne podkalibrowe (Pzgr. 40) - naturalny kolor aluminium;
  • Pociski ćwiczebne (Üb.) - kolor szarozielony, feldgrau. 

W odróżnieniu od amunicji lotniczej dodatkowe oznaczenia kolorystyczne pocisków przeciwlotniczych kalibru 2 cm stosowane były zasadniczo baaardzo oszczędnie i sprowadzały się jedynie w pociskach smugowych do umieszczonego bezpośrednio przed pierścieniem wiodącym barwnego pierścienia szerokości 5 mm odpowiadającego kolorem smugaczowi - np. czerwonego, żółtego czy białego (czyli w sumie nieco podobnie jak w lotnictwie); ale i to nie zawsze, jak zobaczymy. Brak smugacza oznaczany bywał odpowiednim opisem, albo nie był oznaczony w ogóle, z kolei nawet i pocisk ze smugaczem mógł oznaczenia smugacza nie posiadać.

Ale iżby za łatwo nie było, bo w końcu to Niemcy i skomplikować trzeba wszystko, hłe hłe, sytuację tę i tak już, jak widzimy, niezbyt klarowną wywracała dodatkowo do góry nogami (i to dosłownie) amunicja tropikalna, wyróżniona wąskim czerwonym pierścieniem umieszczonym przed pierścieniem wiodącym, który nie oznaczał w tym przypadku bynajmniej czerwonego smugacza, ale właśnie tropikalność. Natomiast kolor smugacza amunicji tropikalnej oznaczony był, a jakże, ale tym razem w przedniej części pocisku - kolorem wierzchołka pocisków przeciwpancernych lub barwnym pierścieniem u nasady zapalnika granatów. 

Na ilustracji pokazane są zatem kolejno przykładowe oznaczenia:

  • Pocisk z czerwonym smugaczem
  • Pocisk z żółtym smugaczem 
  • Pocisk tropikalny z czerwonym smugaczem
  • Pocisk tropikalny z żółtym smugaczem

W przeciwieństwie do amunicji lotniczej nie było także jednorodnego, żeby nie rzec - konsekwentnego, sposobu oznaczania zapalającego działania pocisków. 

Tam, jak pamiętamy, wyróżnione było ono tak czy inaczej kolorem niebieskim, w amunicji przeciwlotniczej zaś, jak widzimy na rysunku powyżej - granaty zapalające Br.Sprgr. różniły się kolorystycznie od zwykłych Sprgr. tylko czerwonym zamiast czarnego kolorem opisów (oraz ich treścią). Z kolei pociski przeciwpancerno-zapalające, nie wyróżniane zresztą jako osobny typ od czysto przeciwpancernych - różniły się od nich wyłącznie treścią oznaczeń, które czemuś i tak zawsze były białe. Jest tu logika? Jawohl, nie ma, można podbijać lebensraum! Nie sposób tu więc też uciec od dygresji, że żołnierze Flaku, w przeciwieństwie do lotników, zdecydowanie musieli umieć czytać.

Oznaczane być natomiast jeszcze mogło z jakiegoś powodu w małokalibrowej amunicji przeciwlotniczej (i tylko przeciwlotniczej!) kalibrów 2 i 3 cm zastosowanie spłonki pobudzającej wykonanej z metalu lekkiego, czyli Sprengkapsel Duplex (Lm) - a to w postaci krótkiego podłużnego czarnego paska umieszczonego na cylindrycznej części pocisku, zaraz za zgrubieniem środkującym - acz odnoszę wrażenie, że jest to oznaczenie niezwykle rzadko spotykane, być może stosowane jedynie w okresie przejściowym od spłonek mosiężnych do metalu lekkiego.

A więc po wstępie takim przydługim przejdźmy wreszcie do konkretnych przykładów, pokazujących całe to zamieszanie w praktyce. Tu też na wstępie jeneralna uwaga co do rysunków - jako że szereg cech pocisków wyróżniany był - jak wspominaliśmy powyżej - nie w formie kolorystycznej czy graficznej, ale jedynie w treści naniesionych na nie oznaczeń, pociski przedstawione zostały teraz na rysunkach, w przeciwieństwie do wcześniejszych postów, wraz ze wszystkimi nanoszonymi na nie opisami, które jednak, o ile nie są istotne dla naszych rozważań, zostały osłabione (rozmyte), tak aby wyróżniały się na ich tle fragmenty krytyczne.

Na początek, tradycyjnie - granaty.

  • 2 cm Sprgr. L'spur - czyli, jak już w zasadzie wiemy z wcześniejszych postów, 2 cm granat (Sprgr. - Sprenggranat) ze smugaczem (L'spur - Lichtspur lub Leuchtspur) w kolorze czerwonym (czyli, w pełnym brzmieniu, jak pociski takie określano na etykietach skrzynek amunicyjnych - 2 cm Sprgr. L'spur (rot)). Odpowiednio do tych cech pocisk malowany jest na kolor żółty (granat) z czerwonym pierścieniem przed pierścieniem wiodącym (czerwony smugacz). Co warto zauważyć, pocisk ten posiadał samolikwidator (oparty o smugacz umieszczony we wkładce w tylnej części skorupy i utrzymywany wkrętką, którego dopalenie powodowało zapłon ładunku zamozniszczeniowego, pobudzającego wybuch zasadniczego ładunku pentrytu), ale - w przeciwieństwie do amunicji lotniczej - jego obecność nie jest w żaden sposób oznaczona; acz z racji na przeciwlotniczy charakter tej amunicji założyć możemy, że samolikwidator był niejako domyślnie zawsze obecny. Zapalnik, tradycyjnie, w kolorze metalu.
  • 2 cm Sprgr. L'spur - tutaj widzimy identyczny jak poprzednio pocisk, ale tym razem ze smugaczem w kolorze żółtym (czyli 2 cm Sprgr. L'spur (gelb)), który - z racji na i tak żółty kolor korpusu - nie był w takim przypadku oznaczany barwnym pierścieniem. Pocisk wygląda więc z pozoru jak gdyby nie miał smugacza, co jednak wyróżniane było nie tyle brakiem pierścienia, ale przede wszystkim odpowiednim opisem - jak zaraz poniżej zobaczymy.
  • 2 cm Sprgr. L'spur W - czyli 2 cm granat ze smugaczem (tu czerwonym) i samolikwidatorem działającym na zasadzie transmisji ciepła (Wӓrmeübertragung). W przeciwieństwie do poprzedniego wariantu smugacza nie posiadał on bezpośredniego połączenia z ładunkiem wybuchowym pocisku poprzez kanał ogniowy. Smugacz wprasowany był bezpośrednio do gniazda w skorupie pocisku, a w jego przedniej części umieszczony był maleńki ładunek prochowy, oddzielony od kompozycji smugacza metalową wkładką; wysoka temperatura dopalającego się smugacza powodowała zapłon tego ładunku (bez bezpośredniego kontaktu płomienia), który już konwencjonalnie, przez kanał ogniowy, inicjował ziarno prochowe umieszczone w tylnej części ładunku wybuchowego, inicjując samozniszczenie pocisku. Odpowiednio do tych cech mamy żółty kolor skorupy (granat), czerwony pierścień przed pierścieniem wiodącym (czerwony smugacz) i czarną literę W (Wӓrmeübertragung) naniesioną na korpusie po danych producenta pocisku.
  • 2 cm Br.Sprgr. L'spur (Flak) - 2 cm granat zapalający (Br.Sprgr. - Brand-Sprenggranat) ze smugaczem (czerwonym). Co ciekawe, w tym przypadku zapalająca funkcja pocisku (osiągnięta po prostu dodatkiem aluminium do materiału wybuchowego) nie jest wyróżniona kolorem skorupy, jak to było w przypadku amunicji lotniczej czy ciężkiego Flaku, ale czerwonym kolorem naniesionych na pocisku oznaczeń i dopiskiem Br. (Brand) po masie pocisku. Poza tym mamy typowo - żółty kolor skorupy (granat) i czerwony pierścień oznaczający czerwony smugacz. Pocisk, tradycyjnie, posiada samolikwidator (typu W), co zatem wzmiankowane jest literą W na końcu danych pocisku.
  • 2 cm Br.Sprgr. o.L'spur (Flak) - no teraz coś ciekawszego, 2 cm granat zapalający bez smugacza (o.L'spur - ohne Leuchtspur). Podobnie jak w poprzednim przypadku pocisk jako granat ma kolor żółty, z funkcją zapalającą oznaczoną czerwonym kolorem opisów, zaś jego dokładny typ określony jest dopiskiem Br.o.L'spur, (Brand ohne Leuchtspur) umieszczonym tym razem przed oznaczeniem masy. Z racji na brak smugacza na korpusie nie ma barwnego pierścienia przed pierścieniem wiodącym, a jedynym elementem odróżniającym ten pocisk od granatu z żółtym smugaczem jest w związku z tym tylko wspomniany napis o.L'spur. Samolikwidacja w tym pocisku realizowana była z racji na nieobecność smugacza przez mechaniczny zapalnik głowicowy 2 cm Kpf.Zerl.Z.Fg (dosłownie - 2 cm głowicowy samozniszczeniowy zapalnik z napędem bezwładnościowym). Podobnie jak i w poprzednim przykładzie, działanie zapalające uzyskano dodając metal, tym razem cynk, do materiału wybuchowego, a rezygnacja z zajmującego tylną część skorupy smugacza pozwoliła zwiększyć masę ładunku trzykrotnie, z 6,6 g do aż 20 g.

Teraz z kolei pociski przeciwpancerne, znacznie niestety skromniejsze w repertuarze i kolorystyce od amunicji lotniczej:

Od lewej pokazane są zatem powyżej:
  • 2 cm Pzgr. L'spur - 2 cm pocisk przeciwpancerny (Pzgr. - Panzergranat) ze smugaczem. Co ciekawe, a co nijak nie ujęte było w nazwie, był to de facto pocisk przeciwpancerno-zapalający, bliski konstrukcyjnie znanemu nam z opisu amunicji lotniczej 2 cm Pzbrgr. (Phosphor) o. Zerl; posiadał zatem grubościenny stalowy korpus wypełniony ładunkiem 3 g fosforu, zamknięty od tyłu wkrętką smugacza, łączna masa pocisku wynosiła 148 g. Pocisk nie posiadał również żadnego zapalnika, a samozapłon fosforu następować miał skutkiem pęknięcia korpusu pocisku po trafieniu w cel. Malowany był typowo dla amunicji przeciwlotniczej, czyli oszczędnie w formie - czarny korpus (pocisk przeciwpancerny) z pierścieniem w kolorze smugacza przed pierścieniem wiodącym - tu żółtym. Oznaczenia producenta malowane były na biało, a jedyną cechą wyróżniającą zapalające działanie pocisku był napis Ph (od Phosphor) naniesiony poniżej nich.
  • 2 cm Pzgr. L'spur - i tu zaskoczenie, dokładnie identyczny konstrukcyjnie 2 cm pocisk przeciwpancerny ze smugaczem, ale tym razem bez ładunku zapalającego, po prostu pusty wewnątrz, i skutkiem tego ważący 143 g. Malowany tak samo jak przeciwpancerno-zapalający poprzednik, czyli na czarno (pocisk przeciwpancerny) z pierścieniem w kolorze smugacza (żółty) przed pierścieniem wiodącym. Oznaczenia białe, analogiczne do poprzednika, a jedyną cechą oznaczającą brak wypełnienia zapalającego była biała litera O (ohne Füllung - bez wypełnienia)  naniesiona zamiast Ph. Co warto zauważyć, ani ten, ani poprzedni pocisk nie posiadają samolikwidatorów, co w żaden sposób nie zostało zaznaczone, ani formalnie w nazwie, ani na samym pocisku; acz założyć można, że służyły one ze swej przeciwpancernej natury do strzelań stricte naziemnych, stąd i samolikwidatory nie były potrzebne.
  • 2 cm Pzgr. L'spur Z. - no a skoro czepialiśmy się braku samolikwidatora, to i jest - oto 2 cm pocisk przeciwpancerny z samolikwidatorem (Z. - Zerleger, samolikwidator). I znów, konstrukcyjnie identyczny jak poprzednik, a cała zmiana sprowadzała się do wmontowania we wnętrzu wkrętki smugacza samolikwidatora typu W, pocisk zaś elaborowany został 2,4 g pentrytu z niewielkim prochowym ziarnem pobudzającym w tylnej części (tym razem więc nie miał działania zapalającego, ani nawet zresztą uderzeniowego - ładunek wybuchowy pełnił jedynie rolę samolikwidatora!). Malowanie tradycyjne - czarny korpus (pocisk przeciwpancerny), przed pierścieniem wiodącym barwny pierścień w kolorze smugacza (tu - czerwony). Oznaczenia pocisku naniesione na biało, a poniżej nich biała litera Z, jedyna cecha oznaczająca obecność samolikwidatora (Zerleger).
  • 2 cm Pzgr L'spur Zerl. - czyli dokładnie taki sam pocisk, jak omówiony poprzednio, a tylko z wcześniejszą wersją oznaczenia i różnica jest czysto formalna - samolikwidator (Zerleger) w nazwie skracany jest jako Zerl., a nie samo Z. - co skutkuje inną nazwą pocisku i oznaczeniem Zerl. naniesionym na skorupie. Zmiana nastąpiła gdzieś zapewne w latach 1942/43. Widać niemieccy artylerzyści, übermensche i kulturtrӓgerzy mieli jednak problemy z przeczytaniem tak długiego napisu jak Zerl.
  • 2 cm Pzgr. 40 L'spur - 2 cm pocisk przeciwpancerny podkalibrowy, czyli wzór 40 (Pzgr. 40 - Panzergranat 40) ze smugaczem. Posiadał jednoczęściowy korpus z metalu lekkiego, mieszczący wewnątrz ostrołukowy wolframowy rdzeń, zamknięty od tyłu stalową wkrętką smugacza. Wg niemieckich instrukcji z 1943 roku - pocisk pozostawiony i po prostu całkowicie w kolorze naturalnego metalu, bez oznaczenia koloru smugacza (choć jeszcze za chwilę wrócimy do niejakich z tym związanych kontrowersji).

Amunicja tropikalna, czy dosłownie - z ładunkiem tropikalnym - oznaczana była, jako na wstępie wspomnieliśmy dobitnie, wąskim czerwonym pierścieniem naniesionym przed pierścieniem wiodącym, w miejscu zwyczajowego oznaczenia smugacza, które z kolei przeniesione zostało w tej sytuacji na przednią część pocisku - w postaci pierścienia u nasady zapalnika lub całego barwnego wierzchołka. 

Na rysunku widzimy zatem:

  • 2 cm Sprgr. L'spur W (Tp) - znany już nam granat ze smugaczem i samolikwidatorem, ale w wersji tropikalnej (Tp - Tropenladung, ładunek tropikalny) - zatem z żółtym korpusem (granat), wąskim czerwonym pierścieniem przed pierścieniem wiodącym (tropikalny) i czerwonym pierścieniem u nasady zapalnika (czerwony smugacz - czyli w pełnym brzmieniu pocisk to 2 cm Sprgr. L'spur (rot) (Tp)). Zapalnik w kolorze metalu, oznaczenia na korpusie w kolorze czarnym.
  • 2 cm Sprgr L'spur W (Tp) - tu z kolei widzimy taki sam granat tropikalny jak powyżej, ale z żółtym smugaczem (czyli 2 cm Sprgr. L'spur W (gelb) (Tp)), który - podobnie jak i w przypadku amunicji do klimatu normalnego - nie był w takim przypadku w ogóle oznaczany na i tak żółtym korpusie pocisku.
  • 2 cm Pzgr. L'spur (Tp) - pocisk przeciwpancerny ze smugaczem, w wersji tropikalnej, a zatem malowanie na czarno (przeciwpancerny), z wąskim czerwonym pierścieniem przed pierścieniem wiodącym (tropikalny) i białym wierzchołkiem (tu: biały smugacz). Oznaczenia na korpusie tradycyjnie białe.
  • 2 cm Pzgr. L'spur (Tp) - tutaj dla porównania pocisk identyczny jak poprzednio, ale z czerwonym smugaczem, oznaczonym w związku z tym czerwonym kolorem wierzchołka.
  • 2 cm Pzgr. 40 L'spur (Tp) - i wreszcie pocisk przeciwpancerny podkalibrowy w wersji tropikalnej - noszący, jak i wersja dla zwykłego klimatu, nader oszczędne oznaczenie - wyłącznie wąski czerwony pierścień oznaczający amunicję tropikalną, na korpusie w kolorze naturalnego metalu, i bez jakiegokolwiek oznaczenia smugacza.

Na koniec zestawienia tradycyjnie zajmijmy się najmniej interesującą kategorią amunicji, czyli ćwiczebną, o dominującym, jak wspomnieliśmy, kolorze feldgrau.  

Na ilustracji widzimy więc kolejno:
  • 2 cm Sprgr. L'spur (Üb.) - czyli 2 cm granat ćwiczebny (Üb. - Übungs) ze smugaczem. Konstrukcyjnie odpowiadał pociskowi ostremu ze smugaczem, tyle że był pusty w środku i zamknięty od przodu atrapą zapalnika Ersst. f. AZ 5045 (Ersatzstück für AZ 5045); nieco pogrubiony korpus gwarantował zachowanie identycznej masy co pocisk bojowy. Pocisk występował w dwóch wersjach, powstałych na bazie 2 cm Sprgr. L'spur oraz 2 cm Sprgr. L'spur W (pokazanej na rysunku), oznaczanych odpowiednio jako alter Fertigung i neuer Fertigung, starej i nowej produkcji. Malowanie, bez wodotrysków - korpus w kolorze feldgrau (pocisk ćwiczebny), przed pierścieniem wiodącym barwny pierścień w kolorze smugacza (tu - żółty), dane pocisku nadrukowane na czarno, zaś na korpusie wybite trzy wzdłużne strzałki rozmieszczone co 120 stopni, oznaczające pocisk ćwiczebny bez ładunku wybuchowego - i będące jedynym, poza kolorem skorupy i biciami na zapalniku (pozostawionym w kolorze metalu), wyróżnikiem pocisku ćwiczebnego.
  • 2 cm Sprgr. (Üb.) - wersja najbardziej prymitywna, 2 cm pocisk ćwiczebny bez smugacza, wykonany w postaci jednolitego korpusu o wielkości kompletnego pocisku 2 cm Sprgr. L'spur z zapalnikiem, pustego wewnątrz i zamkniętego od tyłu wkręconym stalowym korkiem. Malowany jednolicie na kolor feldgrau, bez żadnych dodatkowych oznaczeń kolorystycznych, a na korpusie naniesione na czarno dane pocisku i wybite trzy wzdłużne strzałki.
  • 2 cm Pzgr. L'spur (Üb.) - 2 cm ćwiczebny pocisk przeciwpancerny ze smugaczem, wykonany w postaci stalowego korpusu z nieutwardzanej stali, pustego wewnątrz, zamkniętego od tyłu wkrętką ze smugaczem. Malowany zatem na kolor feldgrau, z tyłu pierścień w kolorze smugacza (czerwony), na korpusie czarne dane pocisku - i wybite trzy wzdłużne strzałki.
  • 2 cm Pzgr. (Üb.) - wersja jeszcze bardziej uproszczona, 2 cm przeciwpancerny pocisk ćwiczebny bez smugacza - konstrukcyjnie analogiczny jak wersja ze smugaczem, tyle tylko, że zamknięty wkręconym od tyłu pustym stalowym korkiem. Malowany takoż w całości na kolor feldgrau, z czarnymi opisami, trzema wybitymi wzdłużnymi strzałkami - i bez jakichkolwiek innych oznaczeń.

A teraz jeszcze zapowiadana już chwila kontrowersji i niejasności.

Oznaczenia amunicji 2 cm Flak i Kw.K. według oryginalnych niemieckich instrukcji wyglądają właśnie tak, jak przedstawionym zostało powyżej. W prawdziwym życiu, a także w wojennych czy powojennych opracowaniach alianckich natykamy się jednak na pociski czy tylko informacje wyłamujące się z tego schematu, a zupełnie nieobecnie w przynajmniej mi (i nie tylko) znanych dokumentach niemieckich.

Spójrzmy więc na kilka tego rodzaju wynalazków.

  • Zacznijmy od przykładu pierwszego - pocisk przeciwpancerny 2 cm Pzgr. L'spur z pierścieniem w kolorze żółto-czerwonym. Pociski takie znane są z zachowanych egzemplarzy - ale cóż może oznaczać takie malowanie? Tłumaczenie pierwsze, francuskie - jest to pocisk przeciwpancerny nie zawierający fosforu, ale z obojętnym wypełnieniem zamiast niego (co ciekawe, faktycznie takie się trafiają w naturze). W tym wypadku wypełnienie obojętne oznaczone jest żółtym pierścieniem, a pierścień czerwony na nim oznacza, tradycyjnie, kolor smugacza; problem jeno w tym, że pociski takie oznaczone bywają literą O - czyli bez wypełnienia, a sama francuska instrukcja pokazuje je z oznaczeniem Ph, czyli fosforu - no ale może to błąd rysownika. Tłumaczenie drugie, brytyjskie i w sumie logiczne - jest to pocisk tropikalny z żółtym smugaczem. Wąski czerwony pierścień oznacza w tym przypadku tradycyjnie amunicję tropikalną, a szerszy żółty - równie tradycyjnie żółty smugacz. Natomiast tylko w przypadku gdy smugacz był czerwony, nanoszono czerwony kolor nie z tyłu, a na przednią część pocisku, u nasady zapalnika lub na wierzchołek. Tyle tylko, że niemiecka instrukcja znakowania amunicji nic o tym nie mówi, a wręcz pokazuje pocisk tropikalny z oznaczonym na wierzchołku białym smugaczem... 
  • Pocisk przeciwpancerny podkalibrowy 2 cm Pzgr. 40 L'spur z czerwonym pierścieniem. Według instrukcji niemieckiej - jest to pocisk w wersji tropikalnej, a wersja dla klimatu normalnego nie posiadała w ogóle żadnego malowania, ani barwnego oznaczenia - pomimo, że miała smugacz. Według części opracowań alianckich - jest to zwykły pocisk do klimatu normalnego, a czerwony pierścień oznacza w tym przypadku tradycyjnie czerwony smugacz. 
  • Ba, żeby było ciekawiej, napotkać też można anglosaskie rysunki pocisków 2 cm Pzgr. 40 L'spur w malowaniu zwykłego pocisku przeciwpancernego - a zatem 2 cm Pzgr. 40 L'spur cały czarny, z barwnym pierścieniem w kolorze smugacza i kompletem białych opisów - jak pokazanym zostało na sylwetce trzeciej. Były-li takie rzeczywiście, czy czysta to fantazja?

Wspomnieć też wypada, że wg niektórych opracowań granaty pozbawione samolikwidatora oznaczane być mogły czasem czarnym pierścieniem - czy to umieszczonym przed pierścieniem wiodącym, czy też u nasady zapalnika. Ale, póki co, na oficjalne niemieckie materiały z epoki sankcjonujące takie oznakowanie nie trafiłem.

A teraz spójrzmy jeszcze na kilka niefortunności wynikłych z tego rodzaju systemu oznaczeń, a także w ogóle na specyfikę oznaczeń amunicji w zależności od kalibru.

Na pierwszych dwóch sylwetkach widzimy z pozoru identyczne pociski - żółty korpus i czerwony pierścień przed pierścieniem wiodącym. Tyle tylko, że pierwszy z nich to 2 cm Sprgr. L'spur W (rot) czyli zwykły granat z czerwonym smugaczem, a drugi to 2 cm Sprgr. L'spur W (gelb) (Tp) czyli granat tropikalny z żółtym smugaczem. Krytyczna jest tu szerokość czerwonego pierścienia. Dalej mamy jeszcze ciekawiej - czarne pociski przeciwpancerne z czerwonym pierścieniem i białym wierzchołkiem, pierwszy to przeciwlotniczy 2 cm Pzgr. L'spur (weiss) (Tp) czyli przeciwpancerny tropikalny z białym smugaczem, a drugi to lotniczy 3 cm H-Pzgr. L'spur o.Zerl., czyli przeciwpancerny podkalibrowy ze smugaczem. Dwa z pozoru identycznie oznaczone pociski, będące zupełnie czymś innym... 

Tu jednak na uwadze mieć trzeba, że identyczne oznaczenie - jak np. biały lub czerwony wierzchołek, barwny, żółty czy czerwony, pierścień na korpusie itp. - mogło mieć diametralnie różne znaczenie nie tylko w zależności od formacji (wojska lądowe, lotnictwo, marynarka), ale także od kalibru pocisku czy nawet typu działa, do którego był on przeznaczony - tak że nie były to w najmniejszym stopniu oznaczenia uniwersalne.

środa, 2 czerwca 2021

Drżyjcie, okręty podwodne!

 czyli

Bomby głębinowe Luftwaffe?!

Zdziwienie niejakie u światłych pasjonatów lotnictwa budzić może fakt, że niemieckie lotnictwo doby 2. wojny światowej nie posiadało najwyraźniej na uzbrojeniu bomb głębinowych przeznaczonych do zwalczania zanurzonych okrętów podwodnych. Jakże to tak? To jak taki okręt się zanurzył, to był już bezpieczny i mógł mu nieszczęsny Flieger co najwyżej nieprzystojny gest z kabiny pokazać?

Otóż - nie było aż tak źle, acz sprawę rozwiązano w sposób cokolwiek banalny... A może i niebanalny. 

W roli lotniczych bomb głębinowych używać można było bowiem zmodyfikowanych najzwyklejszych bomb lotniczych SC 50, SD 70 i SC 250, a także specjalnych, dedykowanych do roli głębinowej odmian bomb SC 50 i SC 250 elaborowanych trialenem 106, których to używać wolno było wyłącznie w tym celu. W przypadku głębinowej odmiany SC 250 jej produkcję rozpoczęto - czy rozpocząć miano - w grudniu 1942, czy natomiast produkowano ostatecznie także głębinowe SC 50, pozostaje dla mnie kwestią, póki co, otwartą. Instrukcje z końca roku 1942 wzmiankują bowiem zarówno dedykowane bomby głębinowe SC 50 J/A Trialen, jak i SC 250 J/A Trialen. W kwietniu roku 1943 mowa jest już jednak jeno o dedykowanych bombach SC 250 elaborowanych trialenem oraz o adaptacji do roli głębinowej zwykłych bomb SC 50, SD 70 i SC 250, a o trialenowych SC 50 nie ma ani słowa. Albo więc z wytwarzania głębinowej odmiany SC 50 w międzyczasie zrezygnowano, albo też w ogóle nie weszła ona do produkcji, a instrukcje drukowano w roku 1942 cokolwiek na wyrost.

Na czym modyfikacja taka - czy w ogóle taka bomba głębinowa - polegała? 

Zacznijmy od rzeczy najistotniejszej - zapalnika. W bombach głębinowych stosowano bowiem zapalnik ElAZ (38), który był specyficznym zapalnikiem przeznaczonym do użycia z bombami burzącymi wyposażonymi w pierścień balistyczny przeciwko statkom handlowym, zarówno z lotu nurkowego, jak i horyzontalnego. W przypadku tego ostatniego, zapalnik ładowany był przed zrzutem prądem o napięciu 150 V i przy nastawie na działanie natychmiastowe (oV) działał ze zwłoką 0,05 s, a w przypadku nastawy na ze zwłoką (mV) - ze zwłoką 0,2 s. Ponadto - i to interesuje nas tu najbardziej - gdy bomba nastawiona na działanie ze zwłoką zrzucona zostawała z wysokości powyżej 20 m (co było minimalną wysokością gwarantującą uzbrojenie się zapalnika, przekładającą się na czas lotu 2 s), ale poniżej 170 m, czyli spadała krócej niż 6-8 s, nie następowało jeszcze naładowanie kondensatora zapłonowego obwodu mV i zapalnik działał w dodatkowym trybie Vz (czyli Verzugszündart, opóźnionego zapłonu) skutkującym zwłoką 5 s. 

W przypadku bomby SC 50 i SD 70 zapalnik powodował wtedy w wodzie wybuch na głębokości 12-18 m, a w przypadku bomby SC 250 - ok. 19 m, lub, jak kto woli, 15-25 m. Bomb nie należało przy tym zrzucać z wysokości poniżej 50 m i przy prędkości powyżej 300 km/h, jako że przekroczenie tych wartości groziło zrykoszetowaniem bomby od powierzchni wody. No i - jak wspomnieliśmy - zrzut z wysokości powyżej 170 m powodował już włączenie w zapalniku zwłoki 0,2 s, wobec czego całkowity zakres użytecznych wysokości zrzutu bomby przeciwko zanurzonemu okrętowi podwodnemu zawierał się w przedziale 50-170 m (acz w połowie 1942 wspomniano, nie wiedzieć czemu, nawet 20 m - może sugerując się działaniem zapalnika).

Ale to jeszcze i nie wszystko - bo i same bomby podlegały zmianom. Dostarczane wszak były, także w tej wersji dedykowanej do roli głębinowej, jako zwykłe kompletne bomby, ale - przypadku poziomego podwieszenia bomby głębinowej pod samolotem demontowano z niej całkowicie usterzenie, pozostawiając jedynie sam korpus. Natomiast w przypadku pionowego podwieszania bomby (np. w samolocie He 111) oprócz przekręcenia ucha nośnego w gniazdo na wierzchołku bomby konieczne było jeszcze skrócenie usterzenia. Dla bomb SC 50 i SD 70, także głębinowych SC 50 J/A Trialen, całe usterzenie obciąć należało w odległości 80 mm od przedniej krawędzi stożka ogonowego, albo, inaczej mierząc, 330 mm od tylnej krawędzi usterzenia, tak, aby całkowita długość bomby wyniosła ok. 760 mm (wobec 1091 mm jej długości standardowej). 


 Jak zatem takie bomby głębinowe mogły w praktyce wyglądać? Tu uwaga jeneralna - z racji na praktycznie całkowity brak znanych mi materiałów ikonograficznych, wszystkie ich przedstawienia w tym wpisie są li tylko rekonstrukcjami opartymi o opisy tekstowe. Na powyższym rysunku widzimy zatem od góry -  standardową bombę SC 50 J/A, potem bombę głębinową na bazie SC 50 J/A w konfiguracji do podwieszenia poziomego, tj bez usterzenia, za to z pierścieniem balistycznym (o którego problemie będzie jeszcze mowa niżej), wreszcie bombę głębinową SC 50 J/A w wariancie do podwieszenia pionowego, a więc z obciętym usterzeniem. Zaznaczyć tu wszak trzeba, że różne wersje bomb SC 50 różniły się długością i kształtem tylnej części skorupy (normalnie ukrytej przed okiem ciekawskich pod stożkiem ogonowym) - więc np. nie zawsze wystawałaby ona spod przyciętego usterzenia.

Natomiast w roku 1943 w zwykłych bombach SC 250 adaptowanych do roli bomb głębinowych - usterzenie skrócić należało obcinając je ok. 120 mm od przedniej krawędzi stożka ogonowego, tak aby całkowita długość bomby wyniosła ok. 1127 mm (miast 1638 mm). Natomiast w dedykowanych bombach głębinowych SC 250 J/A Trialen (cięższych na skutek takiego wypełnienia o 15 kg w porównaniu do bomb standardowych) usterzenia skracane być miały o 450 mm - co skutkowało długością bomby wynoszącą ok. 1188 mm. I tu uwaga, typowe dla Niemców zamieszanie - otóż w końcu roku 1942 dla bomb głębinowych SC 250 J/A Trialen przewidziane było skrócenie usterzenia o 510 mm (a nie 450 mm jak w 1943) - co odpowiadało właśnie jego przycięciu 120 mm od początku stożka ogonowego, jak zalecano w 1943 dla bomb zwykłych. Jest bajzel? Jawohl, jest, można zdobywać lebensraum!


 Na rysunku powyższym widzimy na górze standardową bombę SC 250 J/A. Poniżej bomba głębinowa na bazie tejże SC 250 J/A, w wersji do zawieszenia poziomego i z pierścieniem balistycznym. Następnie - dwie wersje bomby głębinowej SC 250 J/A do zawieszenia pionowego - z usterzeniem skróconym o 510 mm i o 450 mm.  Tu znów uwaga generalna - różne wersje bomb SC 250 również różniły się konstrukcją, kształtem i wymiarami butelkowatej tylnej części skorupy, a także sposobem montażu na niej usterzenia - np. za pomocą jednego, a nie dwóch, rzędów śrub - więc ta akurat część mogła wyglądać różnie. Tu też nasunąć się może niejakie podejrzenie. że w przypadku bomb głębinowych SC 250 J/A Trialen skracanie usterzenia o 450 mm, a nie 510 mm, wynikać mogło właśnie z konstrukcji tylnej części bomby (jak widać na ilustracji, nie ma wtedy problemu z tylnym rzędem śrub), acz z kolei dla zwykłych SC 250 J/A przecież teoretycznie nadal obowiązywało 510 mm. Nie należy próbować zrozumieć.

Wszelakie takie zmiany czy demontaż usterzenia nie miały w każdym razie wpływu na balistykę bomby przy zrzutach poniżej 180-200 m (odpowiednio dla SC 250 i SC 50). Narożniki obciętego usterzenia wymagały jeno zaokrąglenia, aby uniknąć uszkodzenia wyrzutnika; a w przypadku obcinania usterzenia palnikiem - czynić to należało po jego zdemontowaniu z korpusu bomby.

Jak logika by wskazywała, i jak widać na bodaj jedynym zdjęciu, które udało mi się znaleźć, a o czym zgodnie milczą znane mi instrukcje, bomby w roli głębinowej wyposażano przynajmniej czasami także w dokręcane pierścienie balistyczne, zmniejszające ryzyko ich rykoszetowania - choć może nie było to obligatoryjne. Tym niemniej, z racji na brak - póki co - jakiejkolwiek szerszej dokumentacji ikonograficznej czy źródeł pisanych kwestię tę pozostawić musimy sobie jako otwartą.

Jeśli chodzi o większe podrobności (he he), a konkretnie naszą ulubioną kwestię oznaczeń - dedykowane bomby głębinowe elaborowane były, jak wspomniano, trialenem 106 -  czyli mieszaniną w składzie 25% heksogenu, 50% trotylu i 25% aluminium, wobec czego niosły na części głowicowej kod materiału wybuchowego 106, ponadto opisane były odpowiednio, jak to bomby, kolorem czarnym, dla bomby SC 50 - JA Trialen, czcionką wysokości 40/25 mm w odległości 425 mm od wierzchołka bomby czy też dla bomby SC 250 - C 250 JA Trialen, czcionką wysokości 40/25 mm, ok. 670 mm od wierzchołka. Na bokach korpusu naniesione były dodatkowo czarne napisy Nur als Wasserbombe verwenden! (Używać tylko jako bombę głębinową!) wysokości 15 mm w przypadku SC 50 i 20 mm w przypadku SC 250. I co ciekawe - bomba głębinowa SC 250 JA Trialen oznaczona była na stożku ogonowym czterema wzdłużnymi żółtymi pasam, jak zwykła SC 250 - a w przeciwieństwie do elaborowanych trialenem bomb przeznaczonych do atakowania celów nawodnych, ozdobionych żółtymi statkami. Dodatkowo na usterzeniu nanoszone były kreski oznaczające miejsce jego obcięcia - a zatem 330 mm od tyłu na bombie SC 50 i o 450 mm od tyłu na bombie SC 250, a także odpowiednia instrukcja, w przypadku SC 250 o treści: Leitwerke bei Horizontalaufhӓngung abschrauben, bei Vertikalaufhӓngung um 450 mm kürzen (Usterzenia odkręcić przy podwieszaniu poziomym, przy podwieszaniu pionowym skrócić o 450 mm).

Spróbujmy zatem, na bazie takiej teoretycznej wiedzy i z braku - póki co - dokumentacji graficznej, zrekonstruować prawdopodobny wygląd oznaczeń bomb głębinowych.

Na rysunku górnym widzimy powyżej standardową bombę SC 50 J/A w malowaniu z lat 1942/43 - jako porównanie. Widzimy zatem, od dziobu jadąc, kod materiału wybuchowego 14 (trotyl) wysokości 40 mm, oznaczenie zapalnika ElAZ (25) - czcionka wysokości 32 mm w kółku o średnicy zewnętrznej 60 mm i grubości linii 5 mm, oznaczenie typu bomby JA czcionką wysokości 40/25 mm i oznaczenie klasy jakościowej bomby I wysokości 80 mm. No i na stożku ogonowym - żółty pas szerokości 40 mm oznaczający bombę burzącą typu SC. Przerobiona na bombę głębinową różniłaby się zapewne zmianą oznaczenia zapalnika na (38), demontażem lub obcięciem usterzenia i ewentualnym montażem pierścienia balistycznego na dziobie.

Poniżej - dedykowana bomba głębinowa SC 50 J/A Trialen, ze wspomnianym wcześniej zastrzeżeniem do jej istnienia w ogóle, przedstawiona w konfiguracji do zawieszenia poziomego, bez usterzenia, a z pierścieniem balistycznym. A zatem analogicznie - kod materiału wybuchowego 106, oznaczenie zapalnika ElAZ (38), typ bomby JA Trialen i klasa jakościowa bomby I. Na boku korpusu napis Nur als Wasserbombe verwenden! wysokości 15 mm.

Teraz widzimy z kolei próbę rekonstrukcji oznaczeń bomby głębinowej SC 250. Na początek - klasyczna SC 250 J/A, prezentująca od dziobu, kod materiału wybuchowego 14 wysokości 40 mm, oznaczenie zapalnika ElAZ (25) - czcionka wysokości 32 mm w kółku o średnicy zewnętrznej 60 mm i grubości linii 5 mm, oznaczenie typu bomby C 250 JA czcionką wysokości 40/25 mm i oznaczenie klasy jakościowej bomby I wysokości 80 mm, no i żółty pas na stożku ogonowym. Modyfikacja jej do roli bomby głębinowej pociągnęłaby niechybnie zmiany analogiczne jak dla SC 50. 

Poniżej - bomba głębinowa SC 250 J/A Trialen, pokazana tym razem w konfiguracji do zawieszenia pionowego, z usterzeniem skróconym o 450 mm i znów z ewentualnym pierścieniem balistycznym. A zatem analogicznie - kod materiału wybuchowego 106, oznaczenie zapalnika ElAZ (38), typ bomby C 250 JA Trialen, klasa jakościowa bomby I, a na usterzeniu - resztka żółtego pasa. Na boku korpusu znów napis Nur als Wasserbombe verwenden!, acz tym razem wysokości 20 mm.

Na koniec wspomnieć jeszcze wypada, że zwalczanie zanurzonych okrętów podwodnych za pomocą konwencjonalnych bomb burzących nie było tu żadnym novum, tajną bronią, ani też przebłyskiem osobliwego germańskiego geniuszu. Już bowiem wydany w 1940 roku radziecki podręcznik Taktyka lotnictwa w swej tabeli o cokolwiek rozwlekłym tytule Tablica działania rażącego bomb lotniczych (wg danych zagranicznych) przewiduje w poświęconej okrętom podwodnym rubryce ich atakowanie za pomocą bomb burzących o wagomiarze 100 kg, które - wg tabeli - miałyby w tym wypadku promień skutecznego rażenia wynoszący 4 m i zdolne byłyby topić okręty podwodne na głębokości 50-75 m. Ciekawe jeno, z jakiego kraju pochodziły w tym przypadku te "dane zagraniczne" - w przypisie do tabeli podane są jako źródła dwie pozycje radzieckie oraz Revue de l’Armée de l’air z lat 1936-38 - może zatem to ustalenia francuskie. Niemcy, w każdym razie, stukilogramowymi bombami w tym okresie nie dysponowali (choć wcześniej mieli choćby takie PuWy).