piątek, 18 lipca 2014

Czerwona kometa, czyli wakacyjne remanenta cz. 3.

Jest pośród pasjonatów lotnictwa (zwłaszcza tego z hakenkreuzem) tudzież modelarzy rzeczą powszechnie wiadomą, że rakietowy myśliwiec Messerschmitt Me 163 Komet podczas swego pierwszego lotu bojowego pomalowany był na czerwono. Ba, w książkach i czasopismach zamieszczane są precyzyjne schematy malowania tegoż czerwonego Me 163 BV 41 (PK+QL), pilotowanego 13 czy 14 maja 1944 przez Wolfganga Späte - i do tego nawet datowane już na rok 1943.
No więc gdzie jest problem?

Rys. oryg. Marek Radomski, TBiU 141

Niestety - jak już onegdaj napomknąłem, wszystkie te schematy kolorystyczne są czystą fantazją, bo nie ma żadnych przesłanek na temat szczegółów wyglądu tego samolotu, oprócz tego, że przez jakiś okres czasu był czerwony. Autorzy rysunków po prostu powielają kompletny układ jednobarwnego malowania i oznakowania przedseryjnego samolotu, zastępując jeno kolor błękitny piękną czerwienią. Ale jak było naprawdę? Jakie samolot miał oznaczenia, czy miał zachowaną rejestrację, napisy eksploatacyjne itp.?
Spójrzmy zatem, co napisał po latach sam Späte:

Wcześnie rano 14 maja 1944 zgłoszono, że formacje bombowców łączą się nad Wyspami Brytyjskimi. (…) Ogłupiałem, gdy zobaczyłem samolot, który Hauptmann Böhner zaproponował mi jako pierwszy samolot mający zaatakować wroga. Stał tam Me 163 BV 41 we wspaniałym, jasnym, pomidorowo-czerwonym malowaniu. Było jasne, że wszyscy myśleli, że znakomicie się dla mnie spisali. Ktoś wykonał już kilka lotów próbnych, aby upewnić się, że samolot jest w gotowości bojowej.
- Gdy Richthofen pomalował swój samolot na czerwono, miał już kilka zwycięstw – ochrzaniłem Böhnera – Nie uznaję otrzymywania wyróżnień, zanim się na nie zasłuży i ośmielam się zauważyć, że czerwone malowanie nie odstraszy przeciwnika, gdy je zobaczy. Ile farby pan natryskał? – zwróciłem się do oberfeldwebla Schneidera, który stał obok na starcie.
- Około 20 kilogramów – oświadczył szczerze.
- Dodatkowa masa będzie mnie kosztować kilka niepotrzebnych dodatkowych metrów na rozbiegu – wyjaśniłem zrezygnowany. Nie mogłem oderwać wzroku od jasnoczerwonych skrzydeł, gdy wspiąłem się do kabiny z mieszanymi uczuciami. Gdybym gnał naprzeciw wrogiego samolotu w stromym wznoszeniu, jakiś naiwniak mógłby pomyśleć, że jestem zjawą z innego świata. Ale gdybym próbował wrócić na lotnisko, szybując bez kropli paliwa, byłbym łatwy do zobaczenia z wielu kilometrów…
Ale, niech tam! Dziś już się nic nie zmieni, ale jutro czerwona farba musi zniknąć!

Żadnych przesłanek co do wyglądu samolotu.
Wątpliwości jest zresztą więcej. Ze słów Späte zda się wynikać, że samolot pomalowany był niedawno, i do tego sam pilot nic o tym nie wiedział. Na temat czasu pomalowania samolotu można by się zresztą zastanawiać - skoro zdążył być w międzyczasie oblatany, przynajmniej dzień-dwa musiał chyba upłynąć.
Acz są i tu jeszcze dwa zastanawiające fakty. Czerwony Me 163 pojawia się już na rysunku w okolicznościowej książeczce sporządzonej na dwulecie EKdo 16, czyli na dzień 5 maja 1944. Jakkolwiek swobodny by ów rysunek nie był, samolot nosi na nim tylko oznaczenia państwowe, bez jakiejkolwiek rejestracji itp. Pytanie tylko, czy jest to radosna impresja, czy też czerwony komet już wtedy faktycznie istniał?
Żeby rzecz zagmatwać jeszcze dalej - wzięty do alianckiej niewoli niemiecki żołnierz, który służył w EKdo 16 do 29 stycznia 1944, zeznał między innymi, omawiając kolorystykę używanych tam samolotów, że Späte jako - jako wyraz czy przejaw swojego indywidualizmu - miał swój samolot pomalowany na czerwono. Problem jednak w tym, że Me 163 BV 41 trafił do Bad Zwischenahn, jak się wydaje, dopiero gdzieś w końcu kwietnia 1944 (pierwsza znana data jego lotu tamże - bezsilnikowego - to 29 kwietnia). Zeznanie nie mogłoby więc dotyczyć BV 41, o ile w ogóle informacje uzyskane od jeńca były prawdziwe, względnie o ile znał czerwony Me 163 z autopsji w czasie swej służby w jednostce, a nie tylko ze słyszenia.
Tak więc, z braku jakiejkolwiek twardej dokumentacji, nie wiadomo nic o malowaniu czerwonego Me 163 BV 41. Ani gdzie, ani kiedy, ani jak. 
A schematy malowania i modele tworzone są dalej... 

    Warto natomiast przy okazji zauważyć, co z reguły umyka twórcom schematów malowania, że BV 41 nie był uzbrojony w działka MK 108, jak samoloty seryjne, ale w MG 151/20, których długie lufy wystawały na zewnątrz centropłata - i powinny być wobec tego widoczne na rysunkach. MNiejszy winien być także luk amunicyjny na grzbiecie kadłuba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz