Jeśli wierzyć złożonym Amerykanom w 1945 roku zeznaniom inżyniera Larssona, zatrudnionego w zakładach Waffen Union, opracowywał on projekt rakietowego pocisku przeciwlotniczego przeznaczonego do odpalania salwowego i przenoszącego 7,5 kg materiału wybuchowego. Niestety, czy to Larsson się plątał w zeznaniach, czy tłumacz w tłumaczeniu, czy skryba w maszynopisaniu - czy też wszystko na raz - ale parametry pocisku wg zapisanej relacji konstruktora nijak nie trzymają się kupy. Masa paliwa nie odpowiada jego ilości, kaliber pocisku średnicy ziaren paliwa, a czas wznoszenia na 10 km jest po prostu absurdalnie krótki biorąc pod uwagę możliwe osiągi takiego pocisku.
Na podstawie interpretacji garści danych można podjąć próbę rekonstrukcji tej hipotetycznej konstrukcji - przy śmiałym założeniu, że projekt taki w ogóle istniał.
Długa na ponad 4,5 m rakieta kalibru niecałych 14 cm, o masie 100 kg, przenosiłaby 25 kg głowicę odłamkowo-burzącą z zapalnikiem czasowym, mieszczącą 7,5 kg materiału wybuchowego. 35 kg paliwa spalanego w czasie około 2 s rozpędzałoby ją do powiedzmy 800 m/s, dzięki czemu osiągnęłaby pułap 10 km w czasie poniżej 20 s.
Porównanie rakiety Larssona i pocisku Taifun P. |
Przyznać trzeba, że koncepcja taka jest zaskakująco zachowawcza. W końcowym okresie wojny Niemcy skłaniali się raczej ku masowemu wystrzeliwaniu szybkich rakiet z zapalnikami uderzeniowymi i głowicami burzącymi, będącymi, jak się wydawało, najbardziej ekonomicznym sposobem atakowania formacji ciężkich bombowców. Larsson zrobił coś wprost przeciwnego - niejako rakietowy odpowiednik pocisku artyleryjskiego kalibru 13-14 cm, który tak naprawdę niczym się nie wyróżniał. Pocisk Larssona konsumował 6 razy więcej prochu i dwa razy więcej stali niż przeciwlotniczy pocisk artyleryjski 12,8 cm, trzy razy więcej prochu i sześć razy więcej stali niż lekka rakieta Taifun P - a w zasadzie jedyną przewagą, jaką mógł dać nad 12,8 cm Flakiem była większa gęstość ognia możliwa do uzyskania i nieco lepsza balistyka (przy cokolwiek mniejszej prędkości maksymalnej).
Chyba, że larssonowski pocisk miał wyglądać jeszcze zupełnie inaczej, niźli by się to z tych poplątanych danych wydawać mogło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz